Kierownik zespołu handlowców Chorzów, który jest moim bezpośrednim przełożonym lubi, gdy jego pracownicy starają się osiągnąć jak najwyższe wyniki sprzedażowe. Wcale mu się nie dziwię, że przyjmuje taką, a nie inną strategię, bo w końcu wyższe wyniki sprzedażowe osiągane przez jego zespół oznaczają większy przychód dla firmy, a tym samym wyższe wynagrodzenie dla niego. Kierownik ciśnie nas do jak największej sprzedaży po to tylko, by zarobić jak najwięcej. Nie zapominajmy do tego, że nad naszym kierownikiem jest jego przełożony, który z kolei ciśnie kierownika. Każdy ciśnie każdego, a to my jesteśmy tymi najbardziej przyciśniętymi.
Pracuję jako zwykły przedstawiciel handlowy, który większą część czasu pracy spędza w podróżach między jednym klientem, a drugim, dlatego nie odczuwam rywalizacji panującej pomiędzy poszczególnymi członkami zespołu handlowców. Gdybym pracował w jakimś biurze, na pewno atmosfera współzawodnictwa byłaby bardzo wyczuwalna, jednak nie kontaktując się z rywalami, w ogóle nie myślę o ich pracy i o ich wynikach. Pracuję tyle, ile mogę i tyle, ile powinienem, a nie wypruwam sobie żył na gonieniu za jakimś niedoścignionym celem. Kierownikowi czasem zdarza się zwrócić mi uwagę na zbyt niską sprzedaż, jednak w większości przypadków jest ze mnie zadowolony. Mam nadzieję, że za jakiś czas to ja zajmę miejsce kierownika i nie będę musiał już więcej kontaktować się z klientami. Po dwóch latach obsługi klientów mam już ich serdecznie dość.