Od kiedy razem ze swoją przyjaciółką, Justyną, rozpoczęłyśmy starania o awans na stanowisko kierownika zespołu sprzedażowego w naszej firmie, nasze dotychczasowe relacje bardzo się oziębiły, a przyjaźń powoli przechodzi już w zapomnienie. Jakiś czas temu myślałam, że nic ani nikt nie jest w stanie zburzyć pozytywnych relacji panujących między nami, jednak wystarczył jeden konkurs na kierownika by nasze przywiązanie zaczęło się rozluźniać.
Zanim zaczęłyśmy ze sobą rywalizować o awans na kierownika, razem z Justyną obiecałyśmy sobie, że zawodowa rywalizacja nie wpłynie na naszą znajomość, kierownik zespołu handlowców Elbląg. Co ciekawe, wtedy jeszcze się łudziłyśmy, że tak będzie i że nasza przyjaźń przetrwa wszelkie próby. Jeszcze niedawno nie byłyśmy w stanie przeżyć tygodnia bez kilku spotkań czy długich rozmów telefonicznych. O esemesach czy e-mailach nie powinnam nawet wspominać, bo dziennie potrafiłyśmy wysyłać do siebie po trzydzieści wiadomości. Justynę uważałam za swoją pierwszą, prawdziwą przyjaciółkę, której mogłam powiedzieć o wszystkim. Wiele razy wysłuchiwałyśmy swoich opowieści, wzajemnych narzekań na mężów i tym podobnych babskich gadanin.
Teraz naszą znajomość trudno byłoby nazwać przyjaźnią. Pokusiłabym się raczej o twierdzenie, że to, co nas łączy jest konieczną tolerancją, która zaczyna zakrawać już o pewną niechęć. Chyba nasza przyjaźń nie była tak trwała i prawdziwa jak sądziłam, skoro wystarczył miesiąc by pozostały po niej jedynie zgliszcza.