Moją walkę o stanowisko kierownika działu sprzedaży, kierownika zespołu handlowego lub jakiegokolwiek innego kierownika grupy osób zajmujących się sprzedażą można nazwać prawdziwą wojną. Wojną, bo mój proces poszukiwania pracy nie trwa miesiąc albo dwa, a ponad siedem miesięcy, podczas których nieustannie próbuję dostać się na rozmowy kwalifikacyjne i oczarować czymś komisję rekrutacyjną. Próbuję wygrać ze swoim brakiem szczęścia w rekrutacjach i w końcu znaleźć sobie posadę.
W ciągu siedmiu miesięcy poszukiwania pracy wziąłem udział w ponad czterdziestu rozmowach kwalifikacyjnych, spośród których część dotyczyła już drugiego lub trzeciego etapu rekrutacji. Najwyżej udało mi się zajść w przypadku pracy na stanowisku kierownika zespołu handlowców (kierownik zespołu handlowców Rybnik), kiedy to dostałem się do ostatniego etapu rekrutacji i o stanowisko rywalizowałem z dwoma innymi osobami. Niestety, nawet wtedy, mimo bardzo dużych szans, nie udało mi się otrzymać propozycji pracy. Ja mam chyba jakiegoś wielkiego pecha w poszukiwaniach pracy kierownika. Może czas pomyśleć o czymś innymi?
Wczoraj postanowiłem, że daję sobie jeszcze tylko jeden miesiąc na zabawę w kotka i myszkę z posadą kierownika. Jeśli przez kolejny miesiąc nic się nie zmieni to zaczynam rozglądać się za czymś innym, niekoniecznie kierowniczym. Zrezygnuję z wynagrodzenia na poziomie 4 tysięcy miesięcznie i zadowolę się czymś nieco mniejszym. Ile można w końcu być na bezrobociu.